Cécile Duflot: „Posłowie muszą podjąć dialog i nie pozwolić, by skrajna prawica przejęła władzę”

Minęły już trzy lata, odkąd w Zgromadzeniu była większość, rok odkąd Prezydent Republiki rozwiązał je ze wszystkim, co się z tym wiązało, aby mogła powstać nowa większość, a nadal jej nie ma.
To jest demokracja, Francuzi zagłosowali i głosowali z bardzo jasnym przesłaniem: nie chcieli, żeby Zjednoczenie Narodowe miało władzę, to było przesłanie zasadnicze. Tyle że wtedy nie dali nikomu klucza, a prezydent uparcie wierzy, że będziemy mogli zrobić, co on chce.
Powinien przyznać, że się mylił, że to nie działa. Myślę, że wszyscy powinni być trochę bardziej skromni, trochę spokojniejsi i spróbować sobie wmówić, że nie będziemy czekać półtora roku bez rządzenia Francją i bez podejmowania decyzji.
Ale co wtedy robimy? Rozmawiamy ze sobą! Bo jeśli dojdzie do rozwiązania, a nawet dymisji prezydenta, czy rezygnacji, kto zagwarantuje, że nie zacznie się to od nowa? Co zrobimy w tym kraju, jeśli Zgromadzenie Narodowe nie ma większości, która służy prezydentowi?
Stało się to już dwa razy, musimy znaleźć sposób, żeby zrobić coś inaczej, politycy muszą nauczyć się mówić sobie, że musimy być w stanie spróbować, przynajmniej w ciągu najbliższego półtora roku, uzgodnić pewną liczbę priorytetów.

Nie możemy powiedzieć: „Kupimy Canadaires”, a potem w następnym roku powiedzieć: „nie”, zanim nie wybuchnie największy pożar (w Aude tego lata, przyp. red.) od 50 lat. Są problemy, klimat, niesprawiedliwość społeczna, naprawdę odczuwamy napięcie w tym kraju w związku z tym, co narasta 10 i 18 września, i możemy powiedzieć: dajmy sobie chwilę, nie wszyscy będą zadowoleni, ale mamy punkt porozumienia co do priorytetów, który pozwoli nam zapewnić rozwój tego kraju.
Mam dziwną przeszłość. Przez dziesięć lat pracowałem w sektorze prywatnym, potem zająłem się polityką, a teraz działam w organizacji pozarządowej. Widzę to, co dzieje się na świecie wokół nas, a to oznacza, że wciąż grozi nam trudna sytuacja. Samolot przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen został w pewnym sensie zaatakowany przez Rosjan; znajdujemy się w wyjątkowo skomplikowanej sytuacji. Na Ukrainie trwa wojna, a w Strefie Gazy panuje absolutnie nie do zniesienia sytuacja.
Wiele krajów zmieniło zdanie i musimy być w stanie powiedzieć, że w tej sytuacji Francja, która jest jednocześnie dużym i małym krajem, musi być w stanie zgromadzić ludzi w jednym miejscu, aby mogli rozmawiać. Oznacza to, że nikt nie przekona wszystkich.
Słowa François Bayrou: „Ja albo chaos” nie działają, bo nikt już w nie nie wierzy. Rok temu, jeśli nie mieliśmy budżetu, musieliśmy przestać mieć ubezpieczenie zdrowotne; to już nie działa. Rzeczywistość jest taka, że miliarderzy niesamowicie się wzbogacili, podczas gdy biedni stali się jeszcze biedniejsi. Francja kocha równość; jest ona w naszym motcie i w historii rewolucji francuskiej. Myślę, że naprawdę musimy być w stanie rozpocząć tę dyskusję i znaleźć punkty porozumienia. Nie możemy tak tkwić, robiąc drobne ruchy taktyczne w oczekiwaniu na kolejny miesiąc.
Uważam, że wszyscy członkowie Zgromadzenia Narodowego, którzy zostali wybrani przez osoby niekoniecznie wywodzące się z ich politycznych rodzin, powinni zasiąść do stołu. Muszą usiąść przy stole i rozpocząć dialog oparty na bardzo prostej zasadzie: nie pozwolić skrajnej prawicy przejąć władzy. W ten sposób zostali posłami.
RMC